CBD w walce z depresją

DEPRESJA - “czuję, że jestem obecna” - historia Marty

Przeczytaj rozmowę z Martą o jej kuracji CBD w walce z depresją

Magdalena Wielgołaska: Skoro porozmawiamy dzisiaj o zdrowiu, to na początek zapytam o to, jak się pani dzisiaj czuje?

Marta Otocka: W kontekście nastroju bardzo dobrze, mimo że czuję lekkie przeziębienie, które staram się zwalczać babcinymi metodami, a będę też testować jak w takim przypadku sprawdzi się olejek CBD.

MW: W takiej sytuacji dobrze jest odrobinę zwiększyć swoją standardową dawkę, lub zwiększyć jedynie dawkę wieczorną. Ale skoro już jesteśmy przy olejku, to jestem ciekawa w jaki sposób dowiedziała się pani o CBD?

MO: To właściwie był przypadek. Od ponad roku leczę się na stany depresyjno-lękowe i niestety nie do końca farmakologia odpowiada na moje potrzeby. Niestety odczuwałam efekty uboczne. Na przykład bardzo rozregulowany sen co wiązało się z porannym zmęczeniem i bardzo długim wybudzaniem.  Zaczęłam szukać innych rozwiązań.

Na szczęście istnieje wielki internet, więc na swoim Instagramie pożaliłam się, że już mam dosyć i jeden z moich znajomych odezwał się pytając czy słyszałam o olejku CBD, który on sam kupił kiedyś swojej dziewczynie, która miała problemy z zaburzeniami odżywiania i jej to pomogło. Zaczęłam zgłębiać temat. Nie sądziłam, że takie produkty są w Polsce łatwo dostępne. Podejrzewałam, że będzie można dostać taki olejek tylko przez internet i że trochę wysiłku będzie kosztowało sprowadzenie go. Z ciekawości wpisałam w internecie: “CBD stacjonarnie, Warszawa”. Pracuję tutaj niedaleko i właśnie w taki sposób trafiłam do Konopnych Kuracji. Tego samego dnia, którego dowiedziałam się o CBD postanowiłam kupić olejek, bo wiedziałam, że jeśli będę odkładać tę decyzję na później to zapomnę i w końcu tego nie zrobię.

MW: Jakie było pierwsze skojarzenie, kiedy kolega wspomniał pani o olejku CBD?

MO: Prawdę powiedziawszy, to miałam proste skojarzenie z olejkami eterycznymi i aromaterapią. Pomyślałam, że kolega proponuje mi jakąś “szarlatańską” terapię. [śmiech]

Jestem bardzo wdzięczna koledze, że wytłumaczył mi dokładnie o co chodzi. Już oczywiście podzieliłam się z nim swoimi własnymi doświadczeniami z CBD.

MW: A pani pierwsze skojarzenie ze słowem “konopie”?

MO: Oczywiście THC. Zdaję też sobie sprawę, że konopie są wykorzystywane w wielu branżach, że są na przykład materiałem tekstylnym. Ale generalnie jest to roślina, która ma zły PR. Ma bardzo różne zastosowania, ale wszyscy przypisują jej jedną łatkę i mi też się tak automatycznie kojarzyła. Mimo, że byłam świadoma, że olejkami konopnymi leczy się nowotwory i inne choroby to moimi pierwszymi skojarzeniami były problemy prawne. Kiedy szukałam informacji o CBD, to zwróciłam uwagę na to, że na stronach internetowych widnieje informacja, zapisana wielkimi literami, że CBD jest legalne.

MW: Jak teraz wygląda pani podejście do konopi przez pryzmat przyjmowania olejku CBD?

MO: Generalnie do samego produktu podchodziłam z lekkim dystansem. Wiem, że różnego typu np. herbaty ziołowe, mają działanie uspakajające i sądziłam, że w przypadku CBD może być podobnie, ale zdziwiłam się jak intensywne jest działanie olejku.

MW: To jest coś co mnie bardzo interesuje. Zderzenie oczekiwań i rzeczywistości.

MO: Przewidywałam i liczyłam na to, że trochę się wyciszę, ale akurat wtedy, kiedy do państwa trafiłam miałam taki moment, że miałam stany derealizacyjne. Byłam po odstawieniu leków i szukałam czegoś nowego. To był bardzo ciężki tydzień i był straszny. Też kiedy tutaj szłam, byłam taka trochę odrealniona, ponad chodnikiem. Nie spodziewałam się, że CBD tak szybko sprowadzi mnie na ziemię. Pierwsze efekty poczułam już po czterech dniach. To był taki moment, że siedziałam w pracy przed komputerem i poczułam taką przechodzącą przez ciało falę łagodności. Jakby wszystko opadło. To było bardzo dziwne, ale skojarzyło mi się z odczuciami, jakie towarzyszyły mi kiedy zaczęłam brać leki. Wtedy też przyszedł taki dzień, że czułam, że leki zaczynają działać. Poczułam, że moje procesy biochemiczne zaskoczyły. 

W pierwszym tygodniu brania CBD zatroszczyłam się też o siebie w taki sposób, że trochę się odizolowałam np. od ludzi i sytuacji, które mogłyby mieć na mnie taki rozdrażniający wpływ. Chciałam tak świadomie i na spokojnie sprawdzić działanie olejku. Dawałam sobie dwa tygodnie na poczucie działania olejku i faktycznie nie spodziewałam się, że do tej homeostazy dojdzie w krótszym okresie czasu. Mam porównanie z lekami, gdzie mniej więcej dwa tygodnie zajęło uzyskanie lepszego samopoczucia. W porównaniu z lekami zaskakująco szybko.

MW: Jakie były kluczowe zmiany, które poczuła pani w tej początkowej fazie brania CBD?

MO: Na pewno zeszło ze mnie takie poczucie lęku. Wszechobecnego lęku. Przy takich napadach lękowych miałam też palpitacje serca. Często rano budziłam się z takim strachem  nieuzasadnionym i po wybudzeniu z jakiegoś dziwnego snu czułam się niepewnie i tego już nie mam. Co mnie bardzo cieszy, bo to jest też taki nienaturalny stan pobudzenia dla organizmu. Po takich sytuacjach czułam się jeszcze bardziej zmęczona i taka wyprana z energii. Dodatkowo wróciłam do momentu tu i teraz w przeciwieństwie do takiego wcześniejszego życia za mgłą. Czuję, że jestem obecna.

MW: To, co jest ważne i o czym musimy wspomnieć, to to, że pani bierze olejek od niecałego miesiąca. Czyli jest to bardzo świeża sprawa i początek konopnej kuracji. Tak więc to, o czym pani mówi jest bardzo ważne dla osób, które są jeszcze przed decyzją o przetestowaniu olejku. A jak w tej początkowej fazie wygląda jakość pani snu?

MO: O, właśnie! [śmiech]. To przecież jest jedna z najważniejszych rzeczy jakie się zmieniły! Wcześniej wybudzałam się w nocy, a teraz kładę się i spokojnie przesypiam 6-7 godzin i rano nie mam takiego charakterystycznego otępienia, które towarzyszyło mi zwłaszcza po lekach i z którego bardzo ciężko było mi wyjść, ale też ta inna jakość snu. Ja kiedyś o godzinie 22:00 byłam już padnięta, ponieważ w nocy słabo spałam i w ciągu dnia w związku z tym odczuwałam zmęczenie, więc ta 22:00 to już był taki moment, że byłam padnięta. Teraz wpadłam w taki zdrowy tryb. Jest północ, kładę się do łóżka i idę spać i jakość tego snu jest dobra. Pierwsze trzy noce miałam co prawda bardzo dziwne sny, ale myślę, że wiązały się one raczej z odstawieniem leków psychotropowych. To na szczęście minęło.

MW: A czy mogę zapytać, czy pani stopniowo odstawiała leki chemiczne, czy to było takie radykalne cięcie?

MO: Przez miesiąc obniżyłam sobie dawkę i przyszedł taki dzień, kiedy postanowiłam, że to koniec. Zrobiłam to bez konsultacji z lekarzem i wiem, że to nie było mądre, ale też miałam dosyć tego poczucia zamulenia. Ja byłam pewna, że nie będę miała żadnych symptomów odstawienia i że przejdę przez to gładko. Pewien mój znajomy mnie ostrzegał przed tym jakie będą skutki odstawienia. Ja byłam pewna, że ludzie sobie wkręcają to co może stać się po nagłym odstawieniu. Okazało się, że to nie jest tak do końca. Mam nadzieję, że do leków chemicznych już nie wrócę. Te które miałam, nie były może uzależniające psychicznie, ale fizycznie bardziej to odczuwałam. Jak już nie wzięłam tabletki, to mój organizm się tego domagał, był przyzwyczajony.

MW: Czy możemy jeszcze na chwilę cofnąć się w czasie? Czy pamięta pani kiedy zaczęła się pani zmagać ze stanami depresyjnymi? Czy był to proces długoterminowy, czy może jakieś jedno intensywne zdarzenie i reakcja na nie?

MO: Szczerze powiedziawszy to takie stany trwają odkąd pamiętam. Przy czym ja nigdy wcześniej nie wierzyłam terapeutom, więc nie podejmowałam leczenia farmakologicznego. Dopiero w momencie, kiedy to się wszystko nasiliło dosyć intensywnie zmieniłam podejście. To było około 1,5 roku temu. Wiele się wtedy zaczęło zmieniać w moim życiu. Rzuciłam pracę i wiele innych rzeczy. Okazało się, że zostałam sama, że nie mam motywacji, żeby wstawać i to było ciężkie. Wtedy udałam się po pomoc psychiatryczną. Potrzebowałam czegoś co mnie uspokoi psychicznie, a pobudzi do życia, da mi sztuczne poczucie sensu albo sprawi, że nie będę się musiała zapętlać w tych swoich myślach. Działało. Brałam je trochę ponad rok. Uznałam, że takie leki nic więcej mi nie dadzą. Tak naprawdę planowałam takie leczenie dość krótkofalowo. Potrzebowałam wyciszenia, chociażby po to, żeby znaleźć pracę nową. To jest taki przypadek, kiedy ja wiem, że to jest doraźne działanie. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że te leki nie leczą. One pomagają. One minimalizują przykre efekty tej choroby, natomiast to nie jest tak, że da się nimi depresję wyleczyć.

MW: Opowiada pani o różnych swoich stanach, które były powodowane depresją. Czy spotkała się pani ze stygmatyzacją tej choroby?

MO: Oczywiście. Ja na przykład bardzo długo nie mówiłam mojej mamie, że jestem chora. Natomiast ja sama bardzo staram się przełamywać tabu związane z depresją. Głośno o niej

mówię. Nie krępowałam się na przykład, żeby powiedzieć, że muszę wziąć leki. Jasno też komunikuję, że na przykład nie mogę się dzisiaj z kimś spotkać, bo czuję się fatalnie psychicznie i to nie jest moje lenistwo, ale cierpię na jakiegoś typu nadwrażliwość, bo ja to właśnie nazywam nadwrażliwością, która dodatkowo jest dokręcona przez ten świat, w którym żyjemy, a który jest dosyć okrutny. Więc ja nie mówiłam mojej mamie, bo wiedziałam, że zacznie na mnie patrzeć jak na chorą osobę. Pamiętam jak to było. Już niemal łzy jej leciały z oczu, jakbym oświadczyła, że niemalże mam nowotwór i jestem skazana na wieczne nieszczęście.

Ale staram się jednak edukować innych. Kiedy na przykład słyszę teksty typu: “No nie wygłupiaj się. Wyjdź do ludzi. Co tak będziesz sama siedziała?”. Mówię wtedy na spokojnie, że dlaczego mam robić coś co jest niezgodne z moją wolą?

MW: Czyli depresja przyniosła też proces poznawania swoich potrzeb i komunikowania ich?

MO: Zdecydowanie. Przede wszystkim to, czego się nauczyłam przez ten rok pracy nad sobą, to jasne mówienie o swoich potrzebach i jasno stawiam granice. Jak mi się coś nie podoba, to jasno o tym mówię. Oczywiście jeszcze nie zawsze idealnie mi to wychodzi. Ostatnio w pracy miałam taką sytuację, że coś było niezgodne ze mną i to działo się również w tamtym tygodniu, kiedy odstawiłam leki i chodziłam dwa dni sfrustrowana do momentu kiedy jasno się określiłam, że coś mi nie pasuje i problem się rozwiązał. My tworzymy problemy. Ja też byłam wychowana tak, że zawsze trzeba być grzeczną i ułożoną i ten bunt był zawsze we mnie gaszony. Ja się teraz chciałabym dobrze czuć sama ze sobą. To, że mam inne odczucia niż większość ludzi, to mnie nie skreśla przed wyrażaniem swoich potrzeb. Nie jestem gorsza tylko odczuwam inaczej. I nie tylko komunikaty “nie, bo nie”, tylko staram się mówić o sednie sprawy.

MW: Bardzo cieszę się, że w taki otwarty sposób mówi pani o odczuciach i procesach towarzyszących depresji. Mam nadzieję, że takiego rodzaju aktywizm pozwala ludziom będącym na około lepiej zrozumieć czym jest depresja i z czym zmaga się osoba na nią chorująca. Powiedziała pani już o stosowanych rozwiązaniach medycyny konwencjonalnej, trochę o działaniu CBD, a czy próbowała pani jeszcze jakichś innych rozwiązań?

MO: Teraz myślę o medytacji. Boję się, że jestem zbyt energiczna. Lubię robić dużo rzeczy jednocześnie, gestykulować i boję się, że to wyciszenie przez 30 minut, to byłoby dla mnie jeszcze za dużo. Chociaż pewnie wszystko jest do przepracowania. Zanim jeszcze sięgnęłam po leki farmakologiczne, testowałam melisę. Pomyślałam, że może to nie jest placebo z dobrą historią, w którą wszyscy uwierzyli. Robiłam sobie taką potrójną meliskę, nie działało oczywiście, ale smakowo lubię wypić sobie zioła. Najskuteczniejsze wydaje mi się wsłuchiwanie się w siebie. Byłam na kilku terapiach, ale to mi nie pasowało. Mam poczucie, że to jest i tak to samo co robię na co dzień. Rozmawiam ze sobą. Czasem nie chcę w niektóre zakamarki wchodzić, ale wydaje mi się, że mam taką dużą samoświadomość. Więc ja nie potrzebuję mentora, chociaż w pewnym sensie jest łatwiej. Nie przeczę, że jest łatwiej, bo trudniej jest się nauczyć na swoich błędach, niż kiedy ktoś przeprowadzi przez ten proces. Ja z takim powątpiewaniem patrzę na to. Może nie trafiłam dobrze. 

W momencie jak postanowiła wziąć się za siebie poszłam też na siłownię, bo ruch jest istotny. Nie tylko chodziło o to, że te endorfiny się wydzielają, ale sam fakt, że jest się tę godzinę na bieżni i przebiera się nogami. Człowiek może trochę odciąć się od swojej głowy i trochę bardziej wsłuchać w ciało, skupić się na przykład na tym co odczuwa, co go boli.

MW: Wróćmy jeszcze do konopi. Jaką dawkę pani w tym momencie przyjmuje.

MO: Biorę trzy razy dziennie po 6 kropli olejku 5%. Zaczęłam od 3 kropli, przy 4 zaczęłam czuć działanie. Trzymam się ściśle wskazań, które tutaj od państwa dostałam. Trzymam się godzin przyjmowania i muszę powiedzieć, że widzę korzyść, której się nie spodziewałam. Branie CBD bardzo uregulowało mi posiłki. To jest znakomite, bo nie mam napadów głodu albo nie jestem przejedzona. Co te pare godzin jem 30 minut po przyjęciu olejku. Jestem w stanie sobie to zaplanować i to jako korzyść poczytuję. Robią mi się takie fajne widełki, które właściwie odpowiadają takim wytycznym zalecanym przez dietetyków. Ja sama muszę sobie oczywiście trochę to wyliczyć, żeby w odpowiednim momencie znaleźć możliwość zjedzenia. Wcześniej ta kwestia była u  mnie bardzo rozregulowana. Nie jadłam na przykład cały dzień. Teraz wyregulował mi się apetyt. Przed okresem zazwyczaj mam taki wilczy głód, ale ostatnio czegoś takiego nie odczuwałam.

MW: Skoro mówimy o jedzeniu, to jeszcze chciałabym zapytać panią o dietę. Jak pani je na co dzień?

MO: Jestem weganką. Jestem też trochę zorientowana w tych dietetycznych sprawach, więc zdaję sobie sprawę z tego jak ważne jest jedzenie w procesie wspierania leczenia organizmu. Mam też znajomą dietetyczne, również wegankę, bardzo racjonalną osobę, wyważoną. Dużo się od niej nauczyłam. Ona też jest dla mnie przykładem, że można zdrowo żyć stosując tylko dietę wegańską. Tak więc akurat mam źródło, któremu ufam i nie muszę się zastanawiać, czy coś co przeczytałam na forum jest prawdziwe czy nie.

MW: A czy dzieliła się pani z kimś informacją, że zaczęła stosować olejki z konopi? Jeśli tak, to z jakimi reakcjami się pani spotkała?

MO: Tak. Po tym jak odczułam sama na sobie pierwsze efekty, to już wszystkich chciałam leczyć konopiami [śmiech]. W momencie kiedy się pochwaliłam, że zakupiłam olejek i na moim kanale Instagramowym częściowo opisałam swoje wrażenia, to dowiedziałam się, że mama mojej koleżanki stosuje olejek i to od dawna i CBD ją wycisza i mama jest kochana i do rany przyłóż. Bardzo szerokie może mieć zastosowanie to CBD z tego co widzę, ludzie w bardzo różnych przypadkach stosują olejki konopne.

MW: Czyli nikt nie zareagował zdziwieniem na to, że stosuje pani konopie?

MO: To raczej ja byłam zdziwiona, że tyle osób słyszało o tym albo miało styczność z CBD już wcześniej.

Ja uważam, że trzeba nieść taki kaganek oświaty i szukać też rozwiązań dla swoich problemów, dlatego też dzielę się swoimi własnymi doświadczeniami. Ja dzięki temu, że mówię jasno o swoich przypadłościach, to też się dowiedziałam, że osoby z mojego kręgu znajomych też mają depresję. Wcześniej bym się nie domyśliła, bo to takie osoby, które sprawiają wrażenie happy go lucky. Bardzo wesołe, dzielne, aktywne towarzysko. Okazuje się, że też leczyły się albo leczą się farmakologicznie. Trzeba to przełamywać. Mam poczucie, że ludziom już łatwiej jest powiedzieć “Hej, mam tak jak Ty”.

MW: Bardzo cieszę się, kiedy spotykam osoby, które stają się takimi ambasadorami czy ambasadorkami danej kwestii i własnym przykładem opowiadają o istocie danej choroby. Rzeczywistość danej dolegliwości jest wtedy mniej abstrakcyjna. Na koniec jeszcze chciałabym zapytać o pani doświadczenie z nami, czyli z KonopneKuracje.pl? Może mówić pani całkowicie szczerze [śmiech].

MO: Przede wszystkim byłam zachwycona, że wasz sklep i biuro są zlokalizowane w mieszkaniu prywatnym, bo wtedy nawiązują się zupełnie inne, takie bardziej bezpośrednie relacje. Strefa intymności się rodzi, a to wydaje mi się szczególnie ważne, kiedy przychodzi ktoś chory i musi skonsultować coś bardzo osobistego. Ucieszyłam się, że nie jest to galeria handlowa z podświetlaną wystawą, tłumem ludzi i hałasem. Faktycznie poczułam, że jestem na profesjonalnej konsultacji, bo bałam się, że po prostu zakupię coś i będę musiała sama testować jak to działa. Tak by pewnie było gdybym olejek kupiła z jakiejś dziwnej strony internetowej, gdzie nie można uzyskać informacji o dawkowaniu, albo są one bardzo ogólne i dla wszystkich takie same. Na początku potrzebne są wskazówki, potem pewnie już można samemu regulować, kiedy odczuwa się zmiany. Na początku nie wiadomo czy wypić tyle ile jest napisane na buteleczce, czy może od razu pół butelki. Poczułam się rzeczywiście zaopiekowana. Wiedziałam, że w każdym momencie mogę zadzwonić i dopytać. Mój przypadek został rozważony indywidualnie. Pani Ania, która akurat mnie obsługiwała wzięła pod uwagę, że dopiero co odstawiłam leki, uprzedziła mnie co się może w takim wypadku zadziać. To było pozytywne zaskoczenie. Miałam poczucie, że pani Ania nie jest tylko sprzedawczynią, ale że po prostu zna się na działaniu konopi. Nie mówiła wyuczonymi formułkami, tylko faktycznie poczułam się wprowadzona w temat. Jest mnóstwo miejsc, w których można zakupić CBD, ale chodzi też o zdobycie chociażby podstawowej wiedzy. Ja też wtedy jeszcze byłam w takim stanie mocniejszym depresyjnym i takie osoby często mają problem, żeby poprosić o pomoc. Wyjście do drugiej osoby jest bardzo ważne. Nie musiałam się się czaić i dopytywać. Poza tym, że pani Ania mi opowiedziała o wielu kwestiach to dostałam ściągę, takie kompendium wiedzy.

Jestem też bardzo ciekawa jak długofalowo będzie wyglądać stosowanie CBD. Bardzo jestem ciekawa efektów. No i dzisiaj jeszcze dodatkowo sprawdzę antybiotykowe działanie olejku, w przypadku przeziębienia, które odczuwam.

MW: Bardzo się cieszę, że jest pani zadowolona zarówno z działania olejku jak i z kontaktu z nami. Również jestem bardzo ciekawa jakie będą dalsze efekty stosowania przez panią CBD. Mam nadzieję, że będziemy w kontakcie. Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za tę ciekawą rozmowę i życzyć dużo zdrowia.

MO: Bardzo dziękuję i na pewno będę dawać znać o dalszych etapach stosowania CBD.